Polski Rimbaud, czyli jak połączyć angielski, transmitowanie i ziemię

„Vida Local” to już druga, po tomie wierszy „Cennik”, wydana pośmiertnie książka Tomasza Pułki (1988-2012). Tym razem przyszła pora na wysoce eksperymentalno-psychodeliczną prozę napisaną w ciągu czterech lat. Autor w pewnego rodzaju namiastce wstępu deklaruje, że głównym jego celem było jak najpełniejsze osiągnięcie stanu „rozprężenia zmysłów”. Źródeł tego należy doszukiwać się w twórczości francuskiego poety, Arthura Rimbauda, który w ten sposób chciał poznać to co dotychczas „niewiadome”. Tylko wtedy świadomy własnego położenia poeta może stać się „jasnowidzem” i dzięki temu stworzyć kwintesencję tego co chce przekazać światu. Polski twórca postanowił zatem tworzyć w oparciu o wizje będące konsekwencją (skoncentrowania bądź też zdekoncentrowania) jaźni i podświadomości.

Książka ta składa się z trzech quasi-opowiadań. Według autora „jedno wynika z drugiego”, różnią się tylko poziomem skompresowania treści. Pierwsze z nich, najdłuższe, pod tytułem: „Angielski z Anglikami” jest futurystycznym wyobrażeniem pewnej rzeczywistości, która w zupełności opanowana jest przez „wielebnego Seremetixa” (uwielbiającego głosić swoje nigdy niekończące się nauki),  „Figurę Ojca” (nie wiadomo czy jest to na pewno jakiś obiekt kultu czy też żyjąca postać pełniąca rolę władcy), „Włóczkę Michajłowskiego” (prawdopodobnie sprawującego w obecnym czasie władzę) oraz „Lazarusa” (będącego „księciem Piosenki”, „Panem Światła”, który uznaje wszystkich za halucynację). Całość zdeterminowana jest przez ten „dialog”: „- Bądź pozdrowiona, przenajświętsza Litero! / – Ach, nie żartuj proszę, kogo ci przynoszę?”[1] oraz ciągłe oczekiwanie na „połączenie sieci bezprzewodowej”. Co ciekawe pojawia się tutaj Jerzy Putrament, którego „narrator” nazywa swoją „ulubioną postacią literacką”. Uważany jest on za proroka, osobę mającą przynieść zapowiedź zagłady. Opowieść ta jest wielokrotnie nazywana „oddechem” i „raportem”, a więc czymś bardzo ulotnym, powtarzalnym i zarazem pozornie szczegółowym, pozbawionym luk. Pozostałe dwa opowiadania („Ociupina ziemi tarasuje byka” i „Broadcast”) pomimo tego, że według deklaracji autora mają być skondensowaną formą tekstu pierwszego, to nie zawierają żadnego z wyżej wspomnianych elementów. Tym samym podobieństw należy szukać w poszczególnych abstrakcyjnych wizjach, a nie złudnych konkretach skrzętnie wychwytywanych przez umysł dotychczas przyzwyczajony do całkowicie innej prozy. Są one jeszcze bardziej enigmatycznymi pourywanymi peanami na cześć chorobliwego poszukiwania inicjatywy, mentalnych podróży i spełnionych marzeń.

„Vida Local” to skrajnie twórcza dekonstrukcja całej dotychczasowej literatury. Uważny czytelnik na każdym kroku może tutaj napotkać nawiązania do innych dzieł, które za sprawą tej książki ponownie ożywają. Mnogość zastosowanych zabiegów stylistycznych, lingwistycznych ingerencji w tkankę tekstu i wielopoziomowych metafor może odtrącać bezmiarem znaczeń i brakiem jakiegokolwiek umiejscowienia. Rzeczywistość jest jednak inna. Pozycja ta to jeden z niewielu przykładów w polskiej literaturze ostatnich lat stworzenia czegoś całkowicie autonomicznego, będącego dziełem nierozerwalnie związanym z psychiką autora. To niezwykły psychodeliczny strumień świadomości, który swą surrealnością zabija jakąkolwiek możliwość zaistnienia sensu.

Autor: Przemysław K.

Tomasz Pułka „Vida Local”, Korporacja Ha!art, Kraków 2013, s. 80

——————————–

[1] s. 20

Polski Rimbaud, czyli jak połączyć angielski, transmitowanie i ziemię

Jedna uwaga do wpisu “Polski Rimbaud, czyli jak połączyć angielski, transmitowanie i ziemię

Możliwość komentowania jest wyłączona.